W połowie stycznia ministerstwo obrony Stanów Zjednoczonych wydało orzeczenie uderzające w Xiaomi. To kolejny etap wojny między Waszyngtonem a Pekinem, rozegrany jeszcze przez administrację ustępującego prezydenta Trumpa. Teraz Xiaomi w swojej obronie wystosowało skargę skierowaną do sekretarzy obrony oraz skarbu w gabinecie prezydenta Bidena.
W maju 2019 roku administracja USA umieściła na tzw. „czarnej liście” ministerstwa handlu Huawei. Decyzja ta miała swoje znaczące reperkusje dla chińskiego producenta, który utracił budowaną przez lata pozycję na rynku smartfonów.
W połowie stycznia, na koniec swojej kadencji, administracja Donalda Trumpa na swój cel obrała inną chińską firmę – Xiaomi. Koncern w orzeczeniu ministerstwa obrony USA został nazwany „chińską, komunistyczną firmą wojskową”. Konsekwencją orzeczenia jest zakaz nabywania akcji firmy oraz inwestowania w nią począwszy od 15 marca tego roku przez obywateli USA.
Teraz chiński koncern złożył skargi do ministerstwa obrony oraz do ministerstwa skarbu USA, wskazując nowej administracji prezydenta Bidena, że orzeczenie było zdaniem firmy niezgodne z prawdą oraz złamało obowiązujące w USA procedury prawne. Jednocześnie jasno zaprzecza, jakoby firma była kontrolowana lub miała powiązania z chińską armią.
Jak podaje Reuters – Xiaomi twierdzi, że znaczna część jego inwestorów to obywatele USA. Trzech z dziesięciu największych udziałowców koncernu pochodzi ze Stanów Zjednoczonych.
Aspekty obrotu akcjami firmy w obliczu orzeczenia to tylko jeden z problemów, z jakimi boryka się teraz firma. Inny to wymiar reputacyjny całej sprawy. Tak publicznie sformułowane zarzuty wpływają na pogorszenie relacji biznesowych oraz na gorsze postrzeganie marki przez konsumentów. Takie szkody bardzo trudno wycenić, a naprawa wizerunku jest zarówno trudna, jak i czasochłonna.
Xiaomi na przestrzeni ostatniego roku stało się głównym beneficjentem sankcji nałożonych na Huawei oraz ZTE, stając się trzecim największym producentem smartfonów na świecie, jak i również celem dla administracji Stanów Zjednoczonych.
Mimo zmiany związanej z zaprzysiężeniem Joe Bidena na prezydenta, obecnie trudno spodziewać się znaczących zwrotów w ramach wcześniej prowadzonej polityki wobec Chin oraz chińskich firm technologicznych. Brak ku temu przesłanek – m.in. dlatego, że mimo oczekiwań wielu konsumentów, nowy prezydent nie zniósł sankcji względem Huawei nałożonych przez swojego poprzednika.